Długi czas minął zanim zdecydowałam się na ten krok. Ale w
końcu jest! Mój pierwszy blog.
Pewnie myślicie: no tak, teraz każdy zakłada blog kulinarny...
Nie będę oczywiście udawać, że nie miało to wpływu na moją decyzję. Sama jestem regularną czytelniczką kilku świetnych blogów. Stwierdziłam jednak, że skoro gotowanie jest moją pasją to dlaczego nie podzielić się tym z innymi i zainspirować ich do szukania swojej kulinarnej drogi?
Moja przygoda z gotowaniem zaczęła się kilkanaście lat temu, wraz z pierwszymi przypalonymi naleśnikami, które były grubości 1,5 cm i smakowały mniej więcej jak gumowa podeszwa. Nikt wtedy nie powiedział mi, że ciasto na patelni należy rozlać, ale wszyscy się zajadali, ku mojej uciesze... :) Później na szczęście było już o wiele lepiej. Pozornie pusta lodówka była dla mnie często wyzwaniem do twórczego i kreatywnego działania. W ten sposób powstały dania unikatowe, a w konsekwencji mój indywidualny styl kulinarny, który chyba najłatwiej określić "coś z niczego". Trwa to do dziś. Bo przecież gotowanie to nie odtwarzanie w 100% czyjegoś przepisu. To zabawa, próbowanie, przerabianie, dodawanie czegoś od siebie... Dlatego bardzo często moja Druga Połówka dostaje białej gorączki gdy na pytanie: "Ile mąki dosypać do tego ciasta?", słyszy odpowiedź: "Na oko. Tak by konsystencja była odpowiednia":)
Pewnie myślicie: no tak, teraz każdy zakłada blog kulinarny...
Nie będę oczywiście udawać, że nie miało to wpływu na moją decyzję. Sama jestem regularną czytelniczką kilku świetnych blogów. Stwierdziłam jednak, że skoro gotowanie jest moją pasją to dlaczego nie podzielić się tym z innymi i zainspirować ich do szukania swojej kulinarnej drogi?
Moja przygoda z gotowaniem zaczęła się kilkanaście lat temu, wraz z pierwszymi przypalonymi naleśnikami, które były grubości 1,5 cm i smakowały mniej więcej jak gumowa podeszwa. Nikt wtedy nie powiedział mi, że ciasto na patelni należy rozlać, ale wszyscy się zajadali, ku mojej uciesze... :) Później na szczęście było już o wiele lepiej. Pozornie pusta lodówka była dla mnie często wyzwaniem do twórczego i kreatywnego działania. W ten sposób powstały dania unikatowe, a w konsekwencji mój indywidualny styl kulinarny, który chyba najłatwiej określić "coś z niczego". Trwa to do dziś. Bo przecież gotowanie to nie odtwarzanie w 100% czyjegoś przepisu. To zabawa, próbowanie, przerabianie, dodawanie czegoś od siebie... Dlatego bardzo często moja Druga Połówka dostaje białej gorączki gdy na pytanie: "Ile mąki dosypać do tego ciasta?", słyszy odpowiedź: "Na oko. Tak by konsystencja była odpowiednia":)
Dla Was jednak postaram się precyzyjniej określać proporcje.
Proszę Was, pomimo tego, byście stosując moje przepisy nigdy nie zapominali, że
to Wy jesteście władcami Waszych kuchni i nie bali się improwizować i puszczać
wodze kulinarnych fantazji...
A więc, mój pierwszy blog uważam za otwarty i serdecznie zapraszam Was do jego
śledzenia i współtworzenia go razem ze mną!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz